Data publikacji: 22.12.2024

Socjalizm, czyli zbrodnia przeciwko wolności i własności — część I

Hubert Przytuła

 

”Droga do zniewolenia” — taki tytuł nosi jedna z popularniejszych pozycji wydanych przez słynnego ekonomistę oraz filozofa politycznego Friedricha Augusta von Hayeka, który już w 1944 roku informował i przestrzegał przed niebezpieczeństwem, jakie kryje w sobie idea socjalizmu. W tym roku mija osiemdziesiąt lat od wydania jego życiowego dzieła, a wciąż ludzie na całym świecie muszą użerać się z systemem, który wysysa z nich nie tyle, co środki do życia, ale również naturalne prawa do wolności. Hayekowi niestety nie udało mu się całkowicie zniszczyć tego drakońskiego pomysłu na kontrolowanie życia ludzkiego przez czerwonych prosiaków siedzące przy korycie. Czy to oznacza, że jego praca poszła na marne? Oczywiście, że nie. Uczeń Ludwiga von Misesa zostawił po sobie fundamenty, na których opiera się nasza postawa i strategia walki z socjalizmem, a rozumiemy przez to obowiązek informowania ludzi o prawdziwej twarzy tej idei. Ponadto — w kontekście ekonomicznym — musimy skupiać się na edukowaniu społeczeństwa i obalaniu durnych mitów. Dzięki takim działaniom możemy zapewnić sobie oraz, co ważne, następnym pokoleniom drogę do prawdziwej wolności. 

 

Ale czym w zasadzie jest socjalizm?

 

Aby krytykować cokolwiek w życiu, musimy to najpierw zrozumieć. Tym samym warto sobie zadać pytanie czym jest ten cały socjalizm? Socjalizm to system (i pewnym sensie idea) społeczno-ekonomiczny oparty na rzekomej równości dla wszystkich ludzi — choć często ograniczone do równości w biedzie i uzależnieniu od decyzji państwa uznawanego za “dobroczyńcę". W tym systemie każdy ma prawo do różnych dóbr — nawet tych należących do innych osób — pod warunkiem znalezienia odpowiedniego sposobu na ich przejęcie w imię ogólnej “sprawiedliwości” społecznej. W socjalizmie to państwo zarządza podziałem dóbr i zasobów między obywateli, zamiast pozostawić tę rolę rynkowi czy wolnej decyzji jednostek. Oczywiście jako bonus otrzymujemy “swobodę” - lecz tylko zgodnie z ramami narzuconymi przez planistów centralnych. Krótko mówiąc; socjalizm to taka polityczna wizja obiecująca raj na ziemi, ale zazwyczaj kończy się niemałym piekiełkiem, które rząd obiecuje zbudować na czyjejś pracy.

 

Kolektywizm kontra wolność: Iluzja dobra wspólnego

Jak idea wspólnoty prowadzi do utraty indywidualnych praw i wolności

Fundamentem socjalizmu jest — rzecz jasna — kolektywizm, czyli pogląd całkowicie odrzucający wolność jednostek. Zastępuje ją czymś określanym jako “dobro wspólne”, które (cóż za ironia!) wcale nim nie jest. W praktyce doprowadza on do totalnego zniewolenia ludzi, doprowadza do pewnej martwicy indywidualizmu. Świat socjalistyczny nie uznaje czegoś takiego, jak jednostka — zamiast nich jako podstawę uznaje się wspólnoty, grupy i inne zbiorowości. Warto wspomnieć również o tym, że socjalizm doprowadza do sytuacji, w której rząd lub inny organ centralny narzuca obywatelom wartości, do których muszą się dostosować. Powoduje to wręcz patologiczny rozkład ludzkiej wolności. I tutaj pojawia się pytanie — czym będziemy się wtedy różnić od jeńców zmuszonych do pracy? Zachęcam do autorefleksji. Przebiegły socjalista wykorzysta wszystko, żeby tylko doprowadzić do zniewolenia ludzi. Czasami wydaje mi się, że ich celem życiowym jest właśnie podporządkowanie sobie wszystkich po kolei! Z tego punktu widzenia, socjalizm staje się nie tylko ideologią polityczną, ale i filozofią, która pragnie zniszczyć najcenniejszy dar, jaki posiadamy — naszą wolność. Zastanówmy się, czy naprawdę chcemy żyć w świecie, gdzie nasze myśli, wybory i działania są podporządkowane zbiorowemu “dobru”, które w rzeczywistości nie jest niczym innym, jak narzędziem do kontroli. A wtedy, w tym martwym świecie bez indywidualności, nie będziemy już w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie — co naprawdę znaczy być wolnym człowiekiem?

 

Socjalistyczny zamach na motywację jednostek

Mechanizmy tłumienia indywidualnej aktywności

Kolejnym aspektem wartym poruszenia jest zanik odpowiedzialności indywidualnej. Z pozoru brzmi to całkiem dobrze i pozytywnie, ale jak siądziemy do tego tematu, pomyślimy trochę szerzej, to ten miraż zniknie z naszych umysłów na dobre.  Jednakowoż, zanim przejdziemy do skutków, musimy skupić się na przyczynach takiego zjawiska. W systemie socjalistycznym państwo obiecuje obywatelom wszech “dobrobyt”. Mówią, że wszystkim będzie żyło się lepiej, że uwolnią proletariat od łańcuchów kapitalistycznego wyzysku i pozwolą im żyć “normalnie”. W praktyce kończy się to wywołaniem katastrofy społecznej, w której ludzie tracą motywację do samodzielnego działania i ograniczają się tylko do tego, co zaoferuje im państwo. Co gorsza — tracą oni wtedy również odpowiedzialność za własne życie, mówiąc, że “władza o nich zadba”. My, Polacy, dobrze o tym wiemy z własnego doświadczenia, kiedy jeszcze kilkadziesiąt lat temu stało się w arcydługich kolejkach po podstawowe produkty. I to właśnie jest istota socjalizmu: zabicie odpowiedzialności za własne życie. Efektem tego stanu rzeczy jest społeczeństwo, które z każdym dniem staje się coraz to bardziej zależne i odizolowane od rzeczywistości. Zamiast współpracować na poziomie jednostki, ludzie zaczynają oczekiwać, że ktoś inny będzie podejmował decyzje za nich. To nie tylko zabija kreatywność, ale także powoduje utrwalenie biernej zgody na wszystko, co narzuci władza. Przykładów nie trzeba daleko szukać — wystarczy spojrzeć na każde państwo, w którym idea socjalizmu doszła do pełni realizacji. Kiedy ktoś inny bierze na siebie obowiązki, my, zamiast działać, czekamy na rozwiązanie. To, co zaczyna się jako poczucie bezpieczeństwa, kończy się w martwocie, gdzie nie ma już przestrzeni na osobisty rozwój czy odpowiedzialność za swoje czyny. To droga donikąd.

 

Socjalizm a zagłada jednostkowej wyjątkowości

Jak system kolektywny tłumi talent, ambicję i indywidualny rozwój

Zjawiskiem najbardziej pożądanym przez socjalistów jest całkowite wybicie nadzwyczajności. Jest ona zbyt niebezpieczna dla systemu, w którym każdy musi być jednakowo szary i nijaki. Taka droga prowadzi do skrajnej demoralizacji społeczeństwa oraz dyskryminacji wobec jednostek bardziej wybitnych, które nie mają wtedy szans na rozwijanie swoich talentów, bo wychodzą wtedy przed szereg, a dla władzy socjalistycznej jest to niepożądane. Tyczy się to również sprawy wkładanego wysiłku i zasług — są one całkowicie ignorowane. To za to prowadzi do sytuacji, w której rozwój społeczny jest całkowicie zatrzymany. Państwo, które nie pozwala na wybijanie się jednostek, skazuje się na wciąż te same problemy. W takim świecie nie ma miejsca na geniusz, na ambitnych ludzi, którzy mogą zmieniać rzeczywistość na lepsze. A zatem, w systemie, który nie pozwala wyróżniać się, tracimy coś, co jest niezbędne do jakiejkolwiek ewolucji — wolność rozwoju, indywidualność i, co najważniejsze, nadzieję na lepszą przyszłość. Zamiast kultywować wartości takie jak ambicja, ciężka praca, czy dążenie do perfekcji, zaczynamy przyzwyczajać się do myśli, że każdy musi być taki sam. W tym systemie przestajemy być jednostkami o unikalnych umiejętnościach i talentach, a stajemy się tylko pionkami w grze, której nigdy nie zrozumiemy. Zamiast wytyczać nowe ścieżki, po prostu podążamy tą samą, utartą drogą — bo to łatwiejsze i wygodniejsze. Kiedy odbieramy ludziom możliwość bycia kimś więcej niż tylko “kolejnym obywatelem”, zabieramy im to, co dla nich najcenniejsze – wolność. W takim świecie nie ma miejsca na rozwój, na prawdziwy postęp, bo wszystko kręci się wokół tej samej, nic nieznaczącej, szarej rzeczywistości. A przecież to nie w tym tkwi sens ludzkiej egzystencji.

 

Tabliczka dzielenia, czyli “nowa arystokracja”

Gra na emocjach i podziałach

Socjaliści – co do zasady – zasłaniają się pięknymi hasłami o “równości”, “wolności” i “inkluzywności”. Jest to oczywiste, a w dodatku perfidne kłamstwo, które wybrzmiewa w przestrzeni medialnej od dekad. Warto skupić się na tej łże-wolności, o której tak chętnie mówią i prawią swoje kazania. Musimy pamiętać, że socjalizm zawsze, ale to zawsze stawia na podział społeczeństwa. Czerwoni dzielą i z uśmiechem na twarzy zerkają, jak jeden kłóci się z drugim. Takie działanie nie tyle, co sprawia im przyjemność, ale dodatkowo pomaga w utrzymaniu dostępu do koryta, ponieważ skłóconą grupą lub – w tym przypadku – narodem łatwiej się rządzi. Biedny ma nienawidzić bogatego, pracownik przedsiębiorcę, a najmniejsza różnica światopoglądowa ma przerodzić się w głęboki konflikt. To strategia świadoma i wyrachowana, bo właśnie w chaosie socjaliści widzą swój największy potencjał. Czerwoni tworzą swego rodzaju “nową arystokrację”, w której skład wchodzą członkowie i sympatycy partii. Z tytułu członkostwa uzyskują różnorodne przywileje, od możliwości zasiadania w zarządzie spółek państwowych, po zwykłe zwiększanie dostępności do podstawowych produktów. W takim razie socjalizm, który tak głośno krzyczy o sprawiedliwości społecznej, w rzeczywistości doprowadza do tworzenia kast, które są nie tylko odizolowane od reszty społeczeństwa, ale też pasożytniczo na nim żerują. To, co przedstawiane jest jako troska o dobro wspólne, w praktyce okazuje się być machiną służącą do podporządkowania jednostek woli państwa i ideologii. Prawdziwie przerażające jest jednak to, że socjalizm w swej narracji buduje na emocjach. Nie na faktach, nie na logice, ale na zwykłych ludzkich uczuciach. Jest to nie tyle, co straszne, ale jednocześnie obrzydliwe. 

 

Atak na tradycyjne wartości

Zagrożenia dla fundamentów kultury i społeczeństwa

Socjaliści już w XX wieku odkryli, że mają trudności z wcieleniem ich idei w życie. I to nie tylko ze względu na to, że jest nielogiczna i utopijna, ale również dlatego, że przeszkadzał im w tym tradycyjny europejski system wartości oparty na regułach i zwyczajach cywilizacji łacińskiej. Mowa tutaj między innymi o tradycyjnej rodzinie, praworządności i chrześcijańskiej moralności. Dodatkowo mieli, a w zasadzie to dalej mają, niemały problem z codzienną, zwyczajną działalnością kościoła katolickiego, który umacniał i rozbudowywał wcześniej wymienione normy zachowań poprzez homilię. Spora część socjalistów uznała, że trzeba zmienić taktykę wpajania ich rewolucyjnych myśli do ludzkich umysłów. Zamiast bezskutecznie przekonywać ludzi do swoich “racji”, zaczęli oni sabotować działalność organizacji oraz inicjatyw, które odpowiadały za dbanie o kręgosłup moralny społeczeństwa. Właśnie w taki sposób patriotyzm i miłość do ojczyzny zostało określone jako brutalny faszyzm, wiara w Boga uznana za ciemnotę, a chęć założenia rodziny jako przestarzały i homofobiczny sposób myślenia. Socjalizm sam w sobie bezlitośnie dusi do nieprzytomności nasze tradycje i ideały, a następnie wymienia je na swoje, które na celu mają zmianę sposobu myślenia ludzi z racjonalnej i naturalnej, na irracjonalną i antynaturalną. Co równie ważne, socjalizm nie tyle, co walczy z szerokim wachlarzem wartości, ale również z podstawowym znaczeniem słów, które określić możemy mianem "inżynierii językowej", czyli celowego zmieniania znaczeń słów oraz wprowadzania nowych terminów mających zastąpić te klasyczne. Przykładowo, słowo "równość" w ujęciu klasycznym oznaczało równość wobec prawa, czyli brak uprzywilejowania jakiejkolwiek grupy. W ujęciu socjalistycznym stało się jednak synonimem przymusowego równania efektów, co de facto prowadzi do nierówności w traktowaniu ludzi. Podobnie dzieje się z pojęciem wolności. Wolność, która w swej istocie oznacza brak przymusu i możliwość podejmowania samodzielnych decyzji, została przekształcona w koncepcję fałszywej "wolności od odpowiedzialności". Socjaliści przekonują, że prawdziwą wolność osiąga się poprzez wyeliminowanie wszelkich obciążeń, w tym moralnych czy finansowych, a to z kolei wymaga wszechobecnej interwencji państwa. Wszystko to prowadzi nas do smutnej konstatacji, że socjalizm, niezależnie od tego, jaką formę przyjmie, zawsze zmierza do osłabienia wolności jednostki na rzecz kolektywizmu. Jest to system, który pod płaszczykiem pięknych haseł o równości i sprawiedliwości realizuje swój prawdziwy cel: przejęcie pełnej kontroli nad społeczeństwem i zniszczenie wszystkiego, co nie wpisuje się w jego obrzydliwą ideologiczną wizję.

 

 

Cdn.